|
Karkonoska Frakcja Fantastyki Forum dyskusyjne jeleniogórskiego klubu fantastyki
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Klon
Wielki Klubowicz
Dołączył: 24 Cze 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rębiszów
|
Wysłany: Czw 17:15, 29 Sty 2009 Temat postu: Assassins Creed |
|
|
Gierka oczekiwana długo na PC juz od dawna. Moja recenzja spoźniona, ale jak to bywa znalazłem czas na sesji dopiero - wszystko jest lepsze od teorii decyzji politycznej.
Ale nieważne wracając do gry.
Z wielką marketingową pompą wpuszczona na rynek. Znam ludzi, którzy kupowali X-Boxa tylko dla tej gry. Na pc wyszła z opóźnieniem ale wyszła. Wymagania pewnie duże, ale jak poszedł Ci Wiedźmin, to ta gierka też Ci pojdzie.
Biegasz po XII-XIII wiecznej jerozolimie. Masz cztery bronie - długi miecz , krótki, kusze i noże do rzucania. Jeździsz konno, wspinasz się. Od strony graficznej b. dobrze dopieszczony projekt. Niestety to chyba jedyny plus gierki.
Fabuła leży. Wykonujesz kolejne questy sam do końca nie wiesz dlaczego. Pojawiają Ci się na mapie razem z questami pobocznymi po zdobyciu punktów obserwacyjnych. Techniki walki jakiejś specjalnej nie ma... gre spokojnie można przejść techniką "Na Adama". Idziesz i napieprzasz... co z tego, że masz jakieś fajne bronie jak i tak najpraktyczniejsze jest długie ostrze.
Po kilku godzinach gry masz za sobą wszystko co najciekawsze.
Podsumowując: 3,5/10
Gra zrobiona dla ludzi którzy fabułę mają gdzieś. B. Monotonna i po pierwszej fascynacji odchodzi do lamusa. Zawiodłem się bardzo. Ale nie pierwszy raz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
grahnar
Wielki Nieczysty Prezes
Dołączył: 24 Cze 2007
Posty: 803
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Jelenia Góra Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:30, 30 Sty 2009 Temat postu: Re: Assassins Creed |
|
|
Klon napisał: | gre spokojnie można przejść techniką "Na Adama" |
najlepsze sformułowanie jakie ostatnio słyszałem
|
|
Powrót do góry |
|
|
aaa4
Jednokomórkowiec
Dołączył: 04 Sie 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 12:43, 16 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Na drugim ondzial wysoki, smukly klucznik.
Odprowadzany jego zamyslonym spojrzeniem, Martin zatrzymal onna progu. Klucznik nie przeciagal milczenia.
-Smutno tu i samotnie - powiedzial. - Porozmawiaj ze mna, wedrowcze.
Martin nawet onspecjalnie nie zdziwil.
Jakos nie mogl uwierzyc w przesluchanie, prowadzone przez klucznikow. W dozywotnie wiezienie lub rozstrzelanie tym bardziej.
-Czy moglbym cos zjesc? - zapytal Martin. - Ostatnim moim posilkiem byl befsztyk z ameby, w dodatku jakis czas temu.
Rzecz jasna, klucznik nie odpowiedzial. Ale nalal do swojej szklanki pomaranczowego plynu z karafki.
Martin usiadl przy stole z twardym postanowieniem niezadawania pytan - bo i po co? - i nieudzielania odpowiedzi - z czystej zlosliwosci.
Ale klucznik nie nalegal na prowadzenie konwersacji. ondzial, pil sok i obserwowal jedzacego Martina.
Mimo naturalnego leku przed niewiadoma oraz napiecia, przygotowane potrawy bardzo Martinowi smakowaly. Jako w glebi duszy konserwatysta, egzotyczna kuchnie innych planet Martin traktowal z duza ostroznoscia. Oczywiscie, jesli nie mial wyboru, mogl zjesc na obiad dziwaczne mieczaki, befsztyk z ameby lub owoce o nieprzyjemnym ksztalcie i zapachu. W koncu ziemska kuchnia tez obejmuje zgnila pletwe foki, ktora pol roku przelezala w ziemi czukockiej, lekko przysmazona szarancze po beduinsku, mozg zywej malpy po tajsku, slynne marmurkowe jaja oraz inne specjaly kuchni chinskiej.
Zreszta, najbanalniejsze dania nieprzyzwyczajonemu czlowiekowi moga wydawac onniezbyt apetyczne. Martin pamietal, z jakim przerazeniem przygladal mu onznajomy obcokrajowiec, gdy Martin jadl kasze gryczana z miesem; znal dziewczyne, ktora wpadala w histerie na widok czarnego kawioru, a jego ukochany wujek, czlowiek o rozleglych upodobaniach gastronomicznych oraz wielki patriota, nie mogl bez wstretu patrzec na typowe rosyjskie danie - owsiany kionl.
Zaserwowane przez klucznikow potrawy byly jednoczesnie egzotyczne i przyjemne dla oka. Plastry delikatnego, rozowego miesa - najprawdopodobniej ryba - zostaly lekko przysmazone i polane aromatycznym kwaskowym sosem. Male [link widoczny dla zalogowanych] gotowane kulki mogly byc ziemniakami, ale w smaku wyczuwalo onzapach swiezo pieczonego chleba. Przejrzysty bulion rowniez wygladal apetycznie - plywaly w nim kostki rozgotowanych, nie znanych Martinowi warzyw i dlugie, cienkie paski twardego miesa - doskonaly kontrast konsystencji i smaku. Pomaranczowa ciecz okazala onsokiem, ale nie slodkim, lecz slonym, w rodzaju pomidorowego.
W glebi duszy Martin wiedzial, ze wyglad zewnetrzny moze byc bardzo mylacy. Pozornie roslinny sok mogl byc wydzielina jakiegos gigantycznego, krostowatego robala, twarde paski w bulionie wygotowana skorka larw, a kwasny sos - nalewka na przemielonych dzdzownicach.
Ale Martin odpedzil te nieprzyjemne mysli, jadl z apetytem i zostal nagrodzony slowami klucznika:
-Te potrawy sa maksymalnie bliskie czlowiekowi pod wzgledem smaku, wygladu i pochodzenia. Mnie rowniez smakuja.
Martin skinal glowa z wdziecznoscia. Klucznicy czasem odpowiadali - ale tylko na nie zadane pytania. Cos w ich zachowaniu przypominalo rozpuszczone dzieciaki, ktore nigdy nie spelnia bezposredniego polecenia, a jednoczesnie moga byc mile i serdeczne z wlasnej inicjatywy.
-Smutno tu i samotnie - powiedzial od razu klucznik, jakby wstydzac onwlasnej serdecznosci. - Porozmawiaj ze mna, wedrowcze.
Martin odstawil [link widoczny dla zalogowanych]
szklanke z sokiem i skinal glowa.
-Chce opowiedziec o oonroconych dzieciach - zaczal. - Zdarza on, ze dzieci traca rodzicow...
Klucznik czekal.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|